Na targach i eventach wszystko krzyczy o uwagę: światła, roll-upy, demo na ekranach. Tymczasem najlepszy handlowiec bywa… papierowy. Dobrze przygotowany katalog nie potrzebuje prądu, nie męczy się po ośmiu godzinach i potrafi wejść do walizki potencjalnego klienta, by dalej pracować w jego biurze. Jeśli traktujesz targi jak sprint do leadów, katalog jest twoim dystansowcem – utrzymuje tempo rozmowy, porządkuje ofertę i domyka wątpliwości, kiedy zespół obsługuje kolejną falę odwiedzających.
Dlaczego katalog działa wtedy, gdy stoisko milczy
Targi to chaos, a w chaosie wygrywa materiał, który prowadzi odbiorcę za rękę w logicznej kolejności. Katalog zapewnia spójny, kontrolowany przebieg historii: od problemu przez rozwiązanie, aż po dowody i warianty cenowe. Pozwala też wyrównać doświadczenie – nie każdy gość trafi na prezentację product managera, ale każdy może dostać identycznie podane meritum. Z tego powodu druk katalogów w Lotos Poligrafia wciąż ma sens w epoce tabletów: dotyk papieru stabilizuje uwagę, a fizyczny nośnik zostaje z odbiorcą, kiedy ty już kończysz dzień targowy.
Katalog buduje wiarygodność przez trzy wymiary. Po pierwsze, ciężar i wykończenie – grzbiet, papier, uszlachetnienia – wpływają na poczucie jakości marki. Po drugie, porządek treści redukuje wysiłek poznawczy. Zamiast skakać między banerem, wideo i aplikacją, odbiorca ma jedną linię narracji. Po trzecie, katalog działa jak filtr: osoby, które biorą go ze sobą, deklarują choćby minimalne zainteresowanie. To nie jest przypadkowy skan QR wywołany ciekawością; to intencjonalny gest – „chcę wrócić do tej oferty”.
Wreszcie, katalog pracuje po zamknięciu hali. Kiedy ból nóg ustępuje, a hałas cichnie, odwiedzający dopiero wtedy porównują oferty. Tu wygrywa klarowność. Zadbaj o spis treści z numeracją stron, krótkie leady do rozdziałów i konsekwentne grafiki. To moment, kiedy twoja narracja konkuruje nie ze stoiskami, ale z innymi katalogami w tym samym plecaku.
Jak zaprojektować katalog, który prowadzi rozmowę
Możesz mieć najpiękniejsze zdjęcia, a i tak przegrać na etapie czytelności. Zacznij od struktury. Na pierwszych stronach daj prostą obietnicę wartości i mapę produktu/usługi: „dla kogo, jaki efekt, w jakim czasie”. Dalej poprowadź czytelnika trzema krokami: „rozwiązanie – dowody – wybór”. W praktyce to oznacza: zwięzłe opisy funkcji przełożone na korzyści, krótkie historie klientów z liczbami (np. wzrost konwersji, skrócony czas wdrożenia), a na końcu kompaktowe tabele porównawcze wariantów. W całym procesie planuj druk katalogów równolegle z projektowaniem layoutu; to oszczędzi ci poprawek, bo znając format i papier, lepiej ustawisz siatkę i kontrasty.
Typografia to twoja nawigacja. Minimum trzy piętra: nagłówki, śródtytuły i ciało tekstu, każde z innym rozmiarem i światłem. Zadbaj o rytm białych marginesów – nie bój się powietrza, bo tłok wizualny męczy. Jeśli prezentujesz dane, używaj prostych wykresów z opisanymi osiami i klarownymi podpisami, zamiast infografik pełnych ozdobników. Twoim celem jest skrócić czas do zrozumienia. Każda sekcja powinna dać się „zeskanować” w piętnaście sekund: tytuł, główny insight w pierwszym akapicie, wizualny dowód obok.
Fotografie i mockupy traktuj jak aktorów, a nie dekorację. Zdjęcie produktu? Pokaż skalę i kontekst użycia. Usługa? Zilustruj efekt przed/po albo proces w 3–5 krokach. W branżach technicznych wstaw schemat, który tłumaczy przepływ – ale pamiętaj, że schemat jest dla kupującego, nie dla inżyniera. Im mniej żargonu, tym krótsza droga do decyzji. Dobrą praktyką jest wersjonowanie katalogu pod odbiorców. Na targach często masz minimum dwie: osobę operacyjną i decydenta finansowego. To nie muszą być dwa różne katalogi – wystarczy dwie ścieżki oznaczone kolorowymi zakładkami na krawędzi stron.
Materiały i wykończenie? Dopasuj do pozycji cenowej oferty. Jeśli sprzedajesz produkt premium, cienki papier i miękka okładka będą dysonansem. Z kolei w ofercie szerokiej lepiej sprawdzi się lżejsza gramatura i format, który mieści się do standardowej teczki. Uszlachetnienia traktuj jak przyprawy: tłoczenie na okładce, lakier wybiórczy na najważniejszych elementach, grzbiet klejony, jeśli objętość przekracza kilkadziesiąt stron. Warto uwzględnić w harmonogramie technicznym druk katalogów w dwóch krótkich seriach – pierwsza na start, druga korygująca po pierwszym dniu, kiedy już wiesz, które komunikaty warto wzmocnić.
Dystrybucja i pomiar: spraw, by katalog pracował po godzinach
Sama jakość treści to jedno, ale na eventach wygrywa logistyka. Rozplanuj dystrybucję tak, by katalog wspierał różne scenariusze. Na froncie stoiska trzymaj lżejszą wersję „przeglądową” – 8–16 stron, którą odwiedzający weźmie w biegu. W strefie rozmów – pełną wersję z case studies i szczegółami. Dla gorących leadów przygotuj pakiet VIP w kopercie: katalog + karta z imiennym kontaktem + voucher na konsultację. Kiedy rozmowa się kończy, wręcz pakiet wraz z ustaloną datą calla. To drobiazg, a znacząco zwiększa frekwencję na późniejszym spotkaniu.
Punkt drugi to synchronizacja z CRM. Każdy wydany egzemplarz powinien generować możliwość kontaktu zwrotnego – QR z krótkim formularzem, NFC w okładce, a nawet kod na pierwszej stronie, który handlowiec skanuje w aplikacji i przypisuje do konkretnej osoby. Dzięki temu po targach masz nie tylko zebrane wizytówki, ale też informację, jakie treści dana osoba otrzymała. W e-mailu follow-up możesz odwołać się do konkretnej strony („zwróć uwagę na porównanie na s. 14”) i dołączyć link do wersji cyfrowej. Dla spójności planuj druk katalogów równolegle z publikacją PDF w chmurze, najlepiej z funkcją śledzenia otwarć.
Na koniec – odporność na realia hali. Katalog musi wytrzymać noszenie w plecaku i kontakt z kawą. Wybierz okładkę, która nie zbiera zarysowań, i skład, który nie rozpada się po trzecim otwarciu. Upakuj kartony po 50 egzemplarzy, żeby zespół mógł łatwo liczyć ubytki, i trzymaj rezerwę „pod ladą”, by nie robić wrażenia pustek po południu. W harmonogramie zadbaj, by druk katalogów kończył się na tyle wcześnie, abyś mógł sprawdzić pierwszy nakład „na żywo” i ewentualnie skorygować szczegóły przed właściwym startem imprezy.
Katalog to nie tylko broszura z produktami, ale namacalny scenariusz rozmowy. Dobrze napisana i dobrze wydrukowana publikacja przenosi twoją obietnicę z głośnej hali do cichej sali konferencyjnej po drugiej stronie miasta. A tam zapadają decyzje. Jeśli zadbasz o strukturę, użyteczność i plan dystrybucji, papierowy sprzedawca będzie pracował równo, cierpliwie i skutecznie – także wtedy, gdy ty już pakujesz stoisko.
—
Artykuł sponsorowany
